piątek, 9 grudnia 2016

motywacji 100g poproszę

piszę znów po bardzo długiej przerwie a impulsem ku temu był dzisiejszy sen. (przez który zresztą kolejny raz opuściłam dzisiejsze zajęcia i będę miała kłopoty, kolejne)
śniło mi się, że się zmotywowałam i osiągnęłam to co chciałam 
zrobiłam ze swoim życiem to co chciałam
i byłam w takim miejscu w jakim chciałam być
i wcale nie chodzi tutaj już o piękną figurę i liczby na wadze i miarce .
i też nie o to co muszę .
piękny sen i wspaniałe uczucie mąciła mi tylko jedna myśl-jak do tego doszłam skoro nawet się nie postarałam żeby tam być.
skoro się poddałam .
tak, niestety znowu się poddałam i znów zbieram siły aby wstać
haaahahaneverendingstory....
mam u boku najwspanialszego mężczyznę na świecie i mówię to z pełną świadomością.
nie wiem dlaczego ten facet jest taki dobry, dlaczego jest obok zawsze kiedy go potrzebuję, dlaczego zawsze stara się mnie zrozumieć, zawsze słucha, zawsze wspiera, zawsze jest czuły
dlaczego mnie tak mocno kocha.
dlaczego tak wspaniała, dobra i uczciwa męska istota trafiła na takiego popaprańca jak ja.
On jest jak nie wiem, jakaś mityczna postać dla mnie, totalny ewenement .. nie sądziłam, że są tacy mężczyźni na tym świecie. nawet w połowie tak dobrzy.
a ja mam go w swoim  łóżku, mogę z nim rozmawiać, mogę go całować, dotykać, kochać się z nim i powiedzieć śmiało, że jest mój na zawsze.
nie sądziłam, ze jestem zdolna do tego, ale zakochałam się. zakochałam się tak bardzo,że myśl o życiu bez Niego wywołuje łzy które palą.
On jest tą miłością na całe życie , tą jedyną i na zawsze.
jeżeli
ja stanę na nogi, bo póki co On mnie niesie na rękach a ja się jeszcze mu wyrywam.
nie ułatwiam mu niczego.
nie ułatwiam mu kochania mnie, bycia mi wierną i bycia u mojego boku.
sobie też nie ułatwiam ale jakbym chociaż raz to zrobiła.... zawsze jestem swoim najgorszym wrogiem, zawsze JA najgorzej siebie ranię. zawsze JA najmocniej siebie nienawidzę.

co takiego się u mnie wydarzyło
D U Ż O i jeszcze więcej.
może rozpiszę to na raty, ale nie wiem kiedy
czy to znów impuls czy wrócę do pisania regularnie
nie wiem, ale co ja aktualnie wiem na pewno?
tylko tyle, że
znów upadłam
kończy się kolejny rok a ja stoję w miejscu z życiem
i że mój P. mnie kocha najmocniej na tym świecie.







a z przyjemniejszych informacji  który powodują chociaż chwilowy uśmiech na mojej buzi- jutro będę w Łodzi na koncercie tego oto pana i poryczę się jak dziecko- to bardziej niż pewne.

8 komentarzy:

  1. Iza ♥ Cześć. Nie sądziłam, że jeszcze napiszesz. Dobrze jest Cię czytać.
    Wiesz, wydaje mi się, że jesteśmy w dość podobnej sytuacji. Ja obecnie mam takie poczucie, że... no, wyszłam z zaburzeń odżywiania spory czas temu, ogarnęłam w życiu, co się dało, pogodziłam się z rzeczami, których zmienić się nie da... i tak dalej, i tak dalej. I w końcu, gdy nareszcie powinnam być szczęśliwa, gdy właściwie nic mi nie brakuje... ja czuję się najgorzej. Bo nie ma już tej walki, tej mobilizacji sił, która była mi wcześniej tak bardzo potrzebna. Organizm szaleje, bo produkuje energię, która leci w próżnię, a właściwie... obraca się przeciwko mnie. I to sprowadza się do tego, że... no właśnie znowu zaczyna się to bycie dla siebie najgorszym wrogiem zamiast najlepszym przyjacielem. Nie znalazłam na to jeszcze recepty.
    Cóż... może powrót do pisania by Ci pomógł? Może spisując własne przemyślenia byłabyś zdolna do jakiejś autorefleksji, mogłabyś siebie lepiej przeanalizować? Nie wiem, mnie to zawsze pomagało. Dobrze byłoby Cię znów czytać.
    Miłego koncertu życzę. Wydaje mi się, że gdzieś kiedyś słyszałam tę melodię. Podoba mi się w każdym razie, może się bliżej z tym panem zaznajomię.
    Ściskam ♥
    Lizzy - znasz mnie bardziej jako Tinę, o ile jeszcze pamiętasz ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć Iza,

    Jeżeli tylko bedziesz miała finansowe możliwości - zapisz sie na terapie, może być psychodynamiczna, jest długoterminowa niestety ale pomaga, po długim czasie ale pomaga. Jesteś bardzo dzielna, ale też nie o to chodzi żeby być tylko dzielnym i jechać całe życie na zaciśniętych zębach. Wiesz, z perspektywy lat wiem że nawet super bohaterowie jak Twój chłopak muszą ską∂s czerpać energię. Być moze on dużo od Ciebie dostaje, a Ty tego nie zauważasz i się tylko obwiniasz. Ale może być i tak że tak jak ja - nadwyrężasz te pokłady cierpliwości i miłości które w nim sa, a musza Wam starczyć na całe lata. W takim wypadku, jeżeli systematycznie robisz debet na waszym związkowym koncie to Twój P w koncu też sobie nie poradzi..Mówie to z perspektywy osoby w długoletnim związku, który prawie zniszczyły zaburzenia odżywiania, moje nastroje, depresje i brak motywacji. Postawiłam na włosku długoletni związek, dobrze że w porę się opamiętałam, dobrze ze mój chłopak jescze miał trochę siły, żeby dać temu szansę. Ale zrozumiałam że relacje potrafią być kruche, jeżeli się ich nie zasila, nie dokłada do konta, a tylko ciągle z niego wyjmuje i wyjmuje. Jesteś cudowną osobą, taką mądrą i wrażliwą, gdybym mogła dać Ci to co ja wiem z perspektywy osoby starszej o 10 lat zrobiłabym to bez wahania. Ale nie mogę, musisz sama to wszystko połapać, dobry terapeuta może Ci pomóc, zrobiłaś wszystko co w Twojej mocy,a teraz daj sobie pomóc

    OdpowiedzUsuń
  3. "mam u boku najwspanialszego mężczyznę na świecie i mówię to z pełną świadomością.
    nie wiem dlaczego ten facet jest taki dobry, dlaczego jest obok zawsze kiedy go potrzebuję, dlaczego zawsze stara się mnie zrozumieć, zawsze słucha, zawsze wspiera, zawsze jest czuły
    dlaczego mnie tak mocno kocha.
    dlaczego tak wspaniała, dobra i uczciwa męska istota trafiła na takiego popaprańca jak ja.
    On jest jak nie wiem, jakaś mityczna postać dla mnie, totalny ewenement .. nie sądziłam, że są tacy mężczyźni na tym świecie. nawet w połowie tak dobrzy.
    a ja mam go w swoim łóżku, mogę z nim rozmawiać, mogę go całować, dotykać, kochać się z nim i powiedzieć śmiało, że jest mój na zawsze.
    nie sądziłam, ze jestem zdolna do tego, ale zakochałam się. zakochałam się tak bardzo,że myśl o życiu bez Niego wywołuje łzy które palą.
    On jest tą miłością na całe życie , tą jedyną i na zawsze.
    jeżeli
    ja stanę na nogi, bo póki co On mnie niesie na rękach a ja się jeszcze mu wyrywam.
    nie ułatwiam mu niczego.
    nie ułatwiam mu kochania mnie, bycia mi wierną i bycia u mojego boku.
    sobie też nie ułatwiam ale jakbym chociaż raz to zrobiła.... zawsze jestem swoim najgorszym wrogiem, zawsze JA najgorzej siebie ranię. zawsze JA najmocniej siebie nienawidzę."

    Fragment, który bez najmniejszej korekty spokojnie mogłabym umieścić w swojej notce. Pozdrawiam Black Melody

    OdpowiedzUsuń
  4. Zastanawiam się, co tutaj po sobie zostawić w tym małym okienku komentarza, bo chcę, żebyś wiedziała, że przeczytałam. Przeczytałam więc i sądzę, że całkiem trafnie napisał Ci Anonim o życiu z "zaciśniętymi zębami". Poszerzył on obraz tego, co opisałaś, o to, jak możesz swoją osobą oddziaływać na najdroższego Ci człowieka. Ideał. Mistyczną postać. Piękne przeżycie, mieć coś tak cennego w życiu i pielęgnować to. Zgodzę się, zgodzę się z tym Anonimem mocno.

    Ja swojego mężczyznę musiałam stracić. I chociaż moja historia jest wielowątkowa, to skupię się na jej ważnym aspekcie, który ma znaczenie dla Ciebie. Iza, nie zapłać takiej ofiary.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że teraz jest lepiej, niż te ponad pół roku temu... ściskam Cię, odezwij się jeszcze kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  7. Izka, odezwij się, proszę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszystkie siostry z pro-ana szukające aktywnego bloga zapraszam do siebie. Choć w społeczności obracam się od 2012 roku, to dopiero mój pierwszy blog. Mam nadzieję że będzie on nie tylko miejscem, gdzie dokumentuję swoją drogę do celu, ale też przestrzenią komunikacyjną dla nas wszystkich.

    https://nasyconapustka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń