kiedy wstaję wcześnie rano, jedną ręką myję zęby, drugą czeszę zbyt długie już włosy, jednocześnie przygotowując gorące , pyszne śniadanie i czytam notatki które już znam na pamięć.
zakładam dopasowane ubrania , maluję usta na czerwono.
staję jeszcze na moment przed lustrem by powiedzieć sobie- dasz radę to zrobić.
wszystko gotowe, pędzę na uczelnie.
nowe miejsce, nowy start, nowe lepsze życie.
pozostawiłam smutną przeszłość 145km stąd.
nie ma tamtego zakompleksionego, sfrustrowanego, wiecznie niezadowolonego, rozczochranego , ubranego w ohydne worki człowieka z okropnymi ocenami i frekwencją.
tutaj nikt nie wie, że miałam jakiekolwiek zaburzenia odżywiania.
tutaj jestem tą wygraną dziewczyną.
uśmiechnięta, punktualna, zawsze przygotowana.
zaliczam kolokwia w pierwszym terminie na dobre oceny, jestem najlepsza w grupie.
nie jestem idealna, nigdy nie będę. nie wyglądam, tak jak bym chciała, nie jestem dosyć inteligentna,, spontaniczna, wygadana,.nie mam pasji której oddawałabym się w 100%.
przestałam ufać ludziom i przywiązywać się do nich.
nie mam przyjaciółki, bo wszystkie jakie miałam zostawiły mnie lub umarły,
jestem otoczona ludźmi, dusza towarzystwa, a jednocześnie taka samotna. może nie samotna ?
może jestem po porostu totalną indywidualistką.
więcej we mnie wad niż zalet.
ale jestem o krok bycia najlepszą wersją siebie.
nie zmienię wyglądu swojej twarzy, dźwięku swojego głosu, nie zmienię wielkości swojego biustu, nie mogę wymazać z pamięci ostatnich , tragicznych lat.
nie stanę się nagle totalnie spontaniczną stałą bywalczynią imprez wszelakich. nie zacznę ufać ludziom.
ale mogę stawać się inteligentniejsza z każdym dniem, mogę uczyć regularnie, zdobywać dobre oceny, angażować się w studia (co robię, jestem we 3kółkach naukowych i jako wolontariusz przy badaniach naukowych z ludźmi piszącymi prace magisterskie, wiecie, podglądam jak robią różne fajne badania i pomagam im zapisywać/robić notatki/zdjęcia i takie pierdoły, sama ucząc się mnóstwa rzeczy) mogę wychodzić do ludzi, uśmiechać się do nich, przyglądać się, jak to jest normalnie żyć i starać się zrozumieć, jakie życie dla mnie jest normalne.
mogę się dobrze odżywiać i ćwiczyć, aby zmienić w swoim ciele to co mi się nie podoba.
a to czego zmienić nie mogę, muszę po prostu zaakceptować.
warto o siebie walczyć.
pozwolić sobie żyć.
po takim dniu jak dziś, wracam z uśmiechem na buzi i dumą, że nauczyłam się na te dwa (zresztą mega debilne i zupełnie nie przydatne mi w dorosłym życiu i w pracy kolokwia,) do ciepłego mieszkania, szczęśliwa. marzę o dresie, ciepłej kolacji w łóżku wspólnym oglądaniu Chirurgów z moją współlokatorką.
...i szkoda tylko, że zaraz muszę wracać do nauki.. jeszcze dwa kolokwia i wracam do domu.
do mamy i siostry.
niedługo odpocznę.
i postarałam się jeszcze dziś sfotografować wszystkie swoje posiłki, poza tymi na uczelni.
1.owsianka z bananem, powidłem śliwkowym i czekoladą, kawa z mlekiem.
2.wafle ryżowe z wędliną serkiem wiejskim,cebulką i pomidorem, jabłko, kawa z mlekiem
3.jogurt naturalny z bananem, rodzynkami,suszoną żurawiną i orzechami nerkowca, capuccino milka
4.zupa (całe opakowanie, miało być na dwa dni, ale jest przepyszna i nie umiałam sobie odmówić)
bułka pełnoziarnista z masłem, pomidorem i cebulą; kawa zbożowa z mlekiem;
edit: +pomarańcza
+2l wody
miłego wieczora życzę i dobrej nocy.
Tak ja się spodziewałam. Duży obiad był jednorazowym wyskokiem. Nie chcę byś wracała do liczenia kcal. Policzyłam je za Ciebie. Nie zdziwię się jak nowy rok powitasz z wagą 50kg :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco
to dla mnie na pewno nie jest mało ;)
Usuńpoza tym, nie da się policzyć dokładnie kalorii z tego co podałam ;)
cieszę się, że tyle w Tobie optymizmu. ja jeszcze tej sztuki nie pojęłam tak dobrze (a raczej nie przypomniałam sobie, bo perfekcyjna optymistka jest u mnie w śpiączce od półtora roku), ale w końcu się uda :D
OdpowiedzUsuńnapisałaś, że nie masz przyjaciółki... Twoja współlokatorka nie jest dla Ciebie przyjaciółką?
co do jadłospisu: powidła śliwkowe z czekoladą to najlepsze co istnieje na świecie <3 i w ogóle to kocham owsianki! i narobiłaś mi smaka! :D
zdecydowanie uwielbiam powidła śliwkowe , nie ma lepszego smarowidła do masła orzechowego (które mi się skończyło i nie stać mnie na nowe..)
Usuńnie nazywam Ani przyjaciółką , ponieważ boję się, że gdy to zrobię...wszystko się posypie, tak jak wszystkie 3poprzednie moje przyjaźnie.
nazywam ją bratnią duszą. to bezpieczniejsze.
Też chciałabym pozwolić sobie żyć, chyba dlatego zmieniam taktykę. Chyba Twój powrót tutaj mnie natchnął do pozytywnej zmiany.
OdpowiedzUsuńAch, życie... Ma swój urok.
♥
OdpowiedzUsuńZazdroszczę..chcę być taka jak Ty Izuniu *o*
OdpowiedzUsuńWspaniale tu Stokrotko. Siejesz tyle dobra, pozytywnego myślenia, motywujesz do działania - nie chudnięcia, motywujesz do wyzdrowienia, bo to jednak to powinno najbardziej liczyć się w życiu. Praktycznie każda z nas powinna brać z Ciebie przykład. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuńBardzo smacznie wyglądają Twoje dania. Zaintrygowały mnie wafle ryżowe z wędliną i serkiem wiejskim. Jakoś nigdy wcześniej nie wpadłam na to, by to połączyć w postaci takiej kanapki. Na pewno tak zrobię.
Trzymaj się!