wstałam o godzinie 5 rano i w tym momencie siedzę w tramwaju resztami sił pisząc te słowa.
jestem wykończona, od samego świtu (ymnn raczej zmroku) wszystko się sypało.
wylałam na siebie gorącą kawę , a byłam już ubrana i gotowa do wyjścia. musiałam szybko się przebrać. szkoda, że nie miałam żadnych spodni które spokojnie można by nazwać czystymi.
byłam taka wściekła,że dosłownie szlag mnie trafiał. wtedy przypomniałam sobie pewne spodnie.
kupione w Paryżu za jakieś śmieszne pieniądze w śmiesznie małym rozmiarze, kupiłam je tylko dlatego, że są z firmy Lee , a były praktycznie za darmo i pomyślałam, ze zrobię coś z tego zajebistego materiału.
nie miałam ani odwagi ani nawet chęci ich ubierać.
ale dziś zrobiłam to właściwie bez zastanowienia, po porostu wciągnęłam je na tyłek i tyle.
i oniemiałam. ale nie ze szczęścia, po prostu się zdziwiłam.
przez chwile było to bardzo miłe uczucie. szkoda,że ustąpiło szybko. oczywiście znalazłam coś co mi się nie podoba czyli me uda. czuję się taka żałosna w tym swoim niezadowoleniu.
jestem niezdolna do zaakceptowania siebie tak po prostu.
osiągam coś nieosiągalnego, a nadal jestem niezadowolona.
zawsze jestem nie wystarczająco dobra.mądra.miła. niewystarczająco blablabla
dlaczego nie mogłam tak po prostu się ucieszyć, że weszłam w spodnie w które nawet nie marzyłam, aby wejść. tylko zdziwiłam się, a potem zmartwiłam i wymyśliłam sobie w chorym łebku , że gruba dziewczyna w lustrze to nie ta sama szczupła dziewczyna na zdjęciu.
bo patrzyłam na zdjęcie i patrzyłam w lustro.
i widziałam kogoś innego.
iść czy nie iść. dobrze wyglądam, czy źle wyglądałam. może dobrze wyglądam, ale źle się czuję.
w sumie to dobrze się czuję, bo te spodnie są zajebiste, ale źle w nich wyglądam bo powinny wisieć , a nie mnie opinać.
pierdu pierdu pierdu.
na sam koniec zdjęłam te spodnie i poszłam na uczelnie w innych ubrudzonych spodniach,co prawda nie kawą z dziś, ale pomarańczą z kiedyś.
może kiedyś nabiorę odwagi.
ale potem było już tylko lepiej.
nie wiem jakim cudem napisałam całkiem sensownie kolokwium i jestem pewna, że zaliczę.
jeszcze większym cudem jest dla mnie piękna czwóreczka z fizjologii, gdzie byłam pewna, że nie zdałam. na wfie wybiegałam się jak szalona (7km <3) i poćwiczyłam na ergonometrze.
mniej fajne były zajęcia z siatkówki w którą totalnie nienawidzę i nie potrafię grać i wfista kazał mi siadać na ławce i nie przeszkadzać innym.
i mniej fajne jest to, że spóźniłam się na autobus i musiałam iść 3 kilomtery na tramwaj. a jak dojadę tym tramwajem to do mieszkania będę szła drugie tyle i jeszcze mniej fajne jest to ,że o tej godzinie jem rogala drożdżowego z marmoladą i kruszonką popijając mullermilchem (nie to, że mi nie smakuje, bo jest zajebiste, ale chyba trochę późno jest)
a jak tylko wrócę do mego fioletowego burdeliku, pakuję walizkę bo jutro wracam do domu,jasnego dużego, pięknego i czystego. do psa, siostry, znajomych, wygodnego łóżka , mamy, do góry jedzenia które we mnie wciśnie .
ale przed tym niestety poświęcę jeszcze dzisiejszą nockę na szczegółową naukę układu krwionośnego na jutrzejsze kolokwium. przecież sen jest dla słabych.
po tym jak na ćwiczeniach tydzień temu miałam prawdziwe serce świni w rękach i wymacałam sobie dokładnie ujście aorty, pnia płucnego , żył, pomacałam zastawki i struny ścięgniste, nie myślę już o sercu tak jak myślałam kiedyś. teraz serce jest dla mnie tylko i wyłącznie narządem pompującym krew.
i oczyma wyobraźni widzę jak na walentynki zamiast tego
w galeriach handlowych , na rynku, wszędzie jest to.
.
serio, jestem nienormalna i nie umiałabym skomentować tego co właśnie napisałam w tym poście.
tak czy inaczej całuję i życzę dobrej nocy i błagam życzcie mi powodzenia bo mam mnóstwo nauki,
dobre słowo na dziś o mnie-mam naprawdę niebywale piękne włosy i kocham je.
A ja Cię uwielbiam. Tak po prostu. Mam nadzieję, że spędzisz wspaniały czas w domu! Dużo miłości <3
OdpowiedzUsuńgratuluje ci zmieszczenie sie w spodnie, gratuluje zaliczonego kolokwium, gratuluje przebiegniętych 7km, ogólnie gratuluje wszystkiego, jesteś zajebista pamiętaj o tym kochana :*
OdpowiedzUsuńJestes tak idealna że aż nie realna , a jednocześnie prawdziwa , szczera i tak ciepła (i zabawna) ze chciałabym cie poznać w realu albo miec chociaż z tobą jakiś kontakt . Zazdroszczę ci podziwiam i kibicuje jak cholera .
OdpowiedzUsuńAsia
Ps. Wyglądasz perfekcyjnie w tych spodniach a uda masz w porządku . Jestes kobietą, nie dzieckiem :*
po raz kolejny czytając Twoją notkę zaczęłam się śmiać. kawał mięcha (ok, to nie mięcho tylko mięsień, ale w sumie na jedno wychodzi XD) zamiast słodkich czerwonych serduszek w witrynach sklepowych. Przesłodko XD
OdpowiedzUsuńa ja mam wrażenie, że te spodnie na Tobie zwisają i lepiej by wyglądały, gdyby były bardziej obcisłe ^^ ale najważniejsze żebyś Ty się czuła dobrze w swoich ubraniach :)
yey, też kocham swoje włosy, piąteczka! :D
Kochana, i tak osiągnęłaś już bardzo dużo. Jesteś w stanie w siebie uwierzyć bardziej, to na pewno, tylko musi to zająć jeszcze trochę czasu. Trzymam cały czas kciuki i jestem z Tobą! :)
OdpowiedzUsuńTo jest właśnie to cholerne gówno w tej całej pogoni za pięknym ciałem, gdy już się osiągnie coś o czym nawet nie śmiałoby się myśleć, i tak nie potrafi się tym cieszyć. To przykre.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że niedługo uda Ci się dostrzec swoje postępy i cieszyć nimi, bo jest czym. Dużo osiągnęłaś. Tylko uwierz w siebie :)
Haha, uwielbiam mój mózg. Wg niego udało Ci się napisać "całkiem seksowne kolokwium". I bądź tu człowieku poważny... :-)
OdpowiedzUsuńMózg zmaltretowany ED nie szybko zacznie współpracować. Warto go ignorować i pokonywać te bariery, które stawia. Czujesz się grubo w spodniach? Chodź w nich, dopóki nie poczujesz się w miarę ok. Metoda działa, kiedyś sama ją stosowałam, tylko nie na ubraniach, a na paście do zębów, bo przecież ma tyle kalorii... ;-)
56 year old Accountant III Perry Foote, hailing from Cold Lake enjoys watching movies like Tattooed Life (Irezumi ichidai) and Fishing. Took a trip to Kalwaria Zebrzydowska: Pilgrimage Park and drives a Grand Am. idz teraz
OdpowiedzUsuń